poniedziałek, 16 grudnia 2013

Torba na biblioteczne łowy

Narzekałam ostatnio na brak czasu, lecz się zmobilizowałam i uszyłam... prezent na dwunaste urodziny mojej siostrzenicy! Dylematy miałam spore, bo jak tu uszyć coś, co zadowoli nastoletnią pannę? :) Zdecydowałam, że będzie to prosta torba z usztywnianym dnem i małą kieszonką wewnątrz. Moja siostrzenica uwielbia czytać i kilka razy w tygodniu odwiedza bibliotekę, znosząc do domu stosy książek. Na takie biblioteczne łowy duża torba będzie w sam raz! Wczoraj zabrałam się za szycie, a efekty pokazuję już dziś.
Zapraszam do oglądania!


Niezbędnikiem podczas szycia jest oczywiście żelazko! Wszystko trzeba dokładnie złożyć i zaprasować. Poniżej zdjęcia z przygotowywania rączek do torby.





Aby przełamać czerwień naszyłam ozdobny pasek czarnego, połyskującego materiału wraz z ozdobną błękitną taśmą.










Trochę namęczyłam się z wszywaniem usztywnionego spodu, który pozyskałam z górnej części starej zasłony.




Dodatkowo naszyłam mięciutkie serduszka i przyczepiłam metalowe zawieszki.







Oczywiście we wszystkich pracach dzielnie pomagał mi Pan Kot. Tu akurat mu się przysnęło...




A tutaj kieszonka jeszcze przed przyszyciem jej wewnątrz torby.










Dodatkowo wszyłam jeszcze metalowe zatrzaski. Oto i one:




A teraz torba w pełnej krasie!








































sobota, 14 grudnia 2013

Komin z t-shirtów!

Dziś trochę nieszyciowo. Ostatnio czasu brakuje na jakiekolwiek przyjemności, a więc trudno też zasiąść do maszyny. Wielkimi krokami zbliżają się święta i myślę, że wtedy nadrobię zaległości. Nie obijam się jednak, a oto dowody. Jakiś czas temu w szpitalu (gdzie pracuję) odwiedziła nas pani, która pokazała dzieciom, jak można wykonać na palcach ciekawe zaplatanki z włóczki. Dla dzieciaków takie zajęcia to niesamowita frajda, a mi podsunęło to myśl na wykonanie ciepłego komina. Zamiast włóczki wykorzystałam bawełniane podkoszulki, zakupione w lumpeksie za kilka złotych. :) Pocięłam je tak, aby uzyskać jak najdłuższe paski (sposób cięcia znaleziony w internecie). Paski wystarczyło mocno naciągnąć, zwinąć w motki i gotowe! Najlepsza zabawa w zaplataniu :) 5 koszulek, ostre nożyce, 3 godziny oglądania ulubionego serialu i gotowe. Całość spięta warkoczem i ozdobiona filcowym kwiatkiem. Komin się rozciąga i bez problemu można go założyć.

Oto jedna z pociętych koszulek. Jak widać na zdjęciach:
dół wraz ze szwem odcinamy, resztę tniemy na równe paski, nie przecinając brzegu koszulki.




Teraz powstałe pasy trzeba porozcinać tak, by uzyskać jedną długą wstęgę.



Po rozciągnięciu zwijamy naszą "włóczkę" :) 


I zaplatamy: 


 Tak wygląda efekt zaplatańca. 



 A tak prezentuje się gotowy komin:






















Podoba się? 

piątek, 22 listopada 2013

Torba, która pomieści wszystko!

Kilka dni temu, szykując się rano do pracy, zdenerwowałam się okropnie, ponieważ nic nie mieściło się do mojej torby. Co tu dużo mówić: pani od plastyki ma zawsze mnóstwo książek, papierów, prac dzieci, kredek itp. Potrzeba matką wynalazku, jak głoszą! Takim więc oto sposobem powstała rzecz, którą dziś Wam prezentuję: TORBA!
W roli głównej: wielkie skórzane spodnie, znalezione rzecz jasna w lumpeksie za 8 zł!


 Długo zastanawiałam się, w jaki sposób je pociąć żeby starczyło na wszystkie części torby. Zaczęłam od obcięcia nogawek. Później wykroiłam poszczególne części, które zobaczycie na zdjęciach poniżej. Przepraszam za słabą jakość, nie miałam dobrego aparatu.





Kolejnym etapem było zszywanie. I choć wiedziałam, że będzie to trudne, to nie zliczę wulgaryzmów, które cisnęły się mi na usta podczas tych kilku dni tworzenia torby :) W trakcie szycia skóry obowiązuje jedna, szczególnie ważna zasada: musi się udać za pierwszym razem! Odpruwanie nie wchodzi w grę, ponieważ widać potem wszystkie ślady szwów. Oj, to było naprawdę spore wyzwanie.

Oprócz spodni, z których pozyskałam materiał, musiałam pomyśleć, z czego wykonam podszewkę, rączki oraz zadbać o elementy ozdobne, zapięcia itp. Wszystko z recyklingu :) Podszewką stała się torba na zakupy :) Wpasowała się idealnie. 



Przyszyłam do niej, wypruty z innej torebki, podkład usztywniający. Wyglądało to mniej więcej tak:


A oto części metalowe, odprute od starej torby, którą kiedyś kupiłam w lumpeksie. Znalazł się nawet magnes!



Kiedy wszystkie elementy zostały już połączone, zajęłam się kieszeniami, które w środku również mają podszewkę.  Następnie, już ręcznie, doszyłam uchwyty trzymające pasek. Do nich przyczepiłam metalowe kółka. Sam pasek również znalazłam w lumpeksie za 2 zł. Długo czekał na swoje przeznaczenie. Chociaż jest szaro-czerwony, moim zdaniem wpasowuje się w całość. Może kiedyś znajdę lepszy :)


Prace wykończeniowe, czyli przyklejenie ozdobnych dżetów i umocowanie magnesów to już sama przyjemność! Wzmacniają je, widoczne na zdjęciach sztywne, okrągłe tekturki.






Zapięcia po zamocowaniu: 


Do takich prac przydałby się jakiś mini zestaw kaletniczy. Podobno był taki niedawno w lidlu.

Czas na zdjęcia torby w jej pełnej krasie :) Szkoda, że taka kiepska jakość na niektórych, ale nie zdążę zrobić lepszych, bo jak zwykle wyjeżdżam na weekend. Skóra jest całkiem czarna, a nie szara jak poniżej :(




















To zdjęcie oddaje kolor skóry! :) :) :)






Ach, jak się cieszę z nowej ogromnej torby, do której wejdzie nawet mój kot! :p







Do zobaczenia!