Drapak przed odświeżeniem:
W trakcie szycia:
Tadaaam! :D
Nie ma tak łatwo: za pierwszym razem ptaszor został odgryziony. Teraz już wisi bezpiecznie :)
Gdy drapak gotowy, czas na poduchy!
Podczas przedświątecznego tygodnia trwały prace nad...dywanem :) Rok temu, w wakacje próbowałam uszyć coś podobnego, ale szybko straciłam zapał. Pomysł nie jest mój oczywiście, wiele tego typu prac znajdziecie w internecie. Już mówię, co i jak!
Mam w domu dużo materiałów, które zwyczajnie zalegają w kartonach. Przestałam się już oszukiwać, że coś konkretnego z nich uszyję i wykorzystałam wszystkie skrawki do wykonania dywanu. Pocięłam tkaniny w pasy, a następnie splatając całość w długi warkocz, doszywałam kolejne elementy. Tu akurat odpuściłam maszynie do szycia i zszywałam warkocze ręcznie. Efekt na zdjęciach poniżej. Może nie wyszedł jak z salonu :P Najważniejsze, że będzie grzał stópska i kosztował 0 zł :D
Dość śmieszny sposób, ale pomagał mi kamień, którego dwa lata temu przytargałam w plecaku wprost ze Śnieżki :P
Mój Pomocnik:
I gotowe!
A oto zasłony:
Tak, a to kot, który mi przeszkadza.
Na koniec pochwalę się moim najważniejszym zakupem! Kupiłam sztalugę!
Ma tylko 10 cm wysokości, ale na początek w sam raz :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz