DŁUGA PRZERWA
Z przerażeniem patrzę na datę ostatniego postu. Nie było mnie tu od października! Nieobecność moją tłumaczy nadmiar obowiązków, jaki ostatnimi czasy sama sobie nałożyłam. Potem świąteczne szaleństwo jarmarkowe i ostatecznie posłuszeństwa odmówiło zdrowie :(
Z przerażeniem patrzę na datę ostatniego postu. Nie było mnie tu od października! Nieobecność moją tłumaczy nadmiar obowiązków, jaki ostatnimi czasy sama sobie nałożyłam. Potem świąteczne szaleństwo jarmarkowe i ostatecznie posłuszeństwa odmówiło zdrowie :(
No ale jestem, wracam z dawką noworocznej energii i motywacją do działania! Ostatnie dni spędziłam na szyciu, przemeblowywania mieszkania, pieczeniu i uzupełnianiu szkolnej kroniki :)
Najpierw, rzecz jasna, szycie:
W moich pudłach z materiałami leżały już czas jakiś dwie pary dresowych spodni: pierwsze jeszcze z czasów poczatku studiów, drugie - kupione za złotówkę w lumpeksie.
DRESÓWKA ZE SPODNI
Od jakiegoś czasu chodziła za mną myśl, żeby uszyć sobie jakąś wygodną i ciepłą sukienkę, która idealnie sprawdziłaby się podczas pociągowych podróży i zajęć z dziećmi. Trochę pokombinowałam i powstało to:
Najtrudniejsze przy takich metamorfozach jest samo wycięcie wszystkich elementów. Trzeba się trochę nagłowić, by wszystkie części były równe i nic się nie zmarnowało.
Kiedy rozcięłam te ogromne dresowe portki, otrzymałam to:
Powstaje zarys sukienki:
A może kieszenie też się przydadzą? Odpruwam!
Kieszenie są, teraz trzeba je przyszyć. Sukienka prawie gotowa!
Jeszcze trochę pracy...i tadam!
Sukienka została określona w domu mianem "odpałowej" i podobno ja, ona i moja fryzura stanowimy całkiem zgrane trio. Tylko czemu "odpałowa"? :D Wolę nie pytać :D
ŚWIĄTECZNE TARGI
Cieszę się, że w końcu uszyłam coś dla siebie, bo ostatnio całymi dniami szyłam rzeczy na targi świąteczne. Jak wspominałam w ostatnim poście, gościłam na Szczecińskich Targach Rękodzieła. Tuż przed Wigilią byłam też w Słowianinie. Odbył się tam Jarmark na Cztery Łapy, podczas którego zbiarano karmę i pieniążki dla zwierzaków.
Targi to świetna sprawa! Poznałam ciekawych ludzi i obejrzałam przeróżne cudeńka! Szkoda tylko, że w Szczecinie kiepsko jest z reklamą takich imprez i pojawia się na nich niewiele osób.
DOMOWE ZMIANY
Zanim się pożegnam, pochwalę się małymi zakupami domowymi :)
Krótko mówiąc: pijąc poranną kawę stwierdziłam parę dni temu, że duszę się w mieszkaniu i koniecznie trzeba coś zmienić! To już szóste przemeblowanie w ciągu 1,5 roku! Tym razem wymyśliłam sobie, że chcę mieć typowy zakątek sypialny i odgrodziłam część mieszkania meblami :) Ich tył nie prezentował się imponująco, więc okleiłam je kolorowym papierem. Pierwszym pomysłem było naklejenie plakatu, ale zamiast niego kupiliśmy: dywan, narzutę za 15 zł (takie wyprzedaże!), tekturowe pudła i lampkę! Wyszło tak:
Patrzcie jaki rewelacyjny budzik dostałam w tym roku od Świętego Mikołaja!
W oknie fruwają serducha :)
Ta mała zmiana naprawdę mnie cieszy :)
Wprawne oko dojrzy na pudełkach książkę S. Wilson "Rzucam cukier". Ta lektura pomaga mi w diecie, której (z powodów zdrowotnych) od miesiąca się trzymam. Nie macie pojęcia jak trudno całkowicie wyeliminować z życia cukier. Chowa się on dosłownie wszędzie! Od serków na kanapki po ketchup. Nie wspominam o słodyczach i owocach :)
Bez cukru nie jest wcale niesmacznie i nudno. Oto moja propozycja:
KUKURYDZIANE CIACHO Z ZIELONYM JABŁKIEM :)
Mąka kukurydziana (jasną pszenną ograniczam) jest doskonała do wypieków! Zamiast cukru trzy łyżki stewii, która świetnie sprawdziła się też w roli cukru pudru. Jedynym grzechem jest jabłko, ale tylko jedno na całe ciasto i to w dodatku zielone ;) Polecam!
Co musicie mieć w kuchni?
- kostkę margaryny
- niecałe 3 szklanki mąki kukurydzianej
- 4 jajka
- 3 czubate łyżki jogurtu naturalnego
- 1 łyżeczkę sody oczyszczonej (ja nie używam proszku do pieczenia ani drożdży)
- 5 kropli olejku waniliowego
- 3 łyżki stewii (zamiast cukru)
- 1 zielone jabłko (kładzione skórką w dół, by nie wyszedł zakalec)
Ubijamy białka, żółtka ucieramy ze stewią, dorzucamy resztę składników i miksujemy. Na koniec mieszamy delikatnie dodając białka. Ciach do foremki, układamy kawałki jabłka, godzinka w piekarniku (180 stopni) i gotowe! :)
Oryginalny przepis, bez moich modyfikacji, znajdziecie na stronie: http://mniamusne.blox.pl/2014/08/Ciasto-kukurydziane-ze-sliwkami.html
Dziękuję za uwagę, pozdrawiam serdecznie i życzę miłego stycznia! :)
Dziewczyny do maszyny! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz