Myśl: sukienka retro
Realizacja: pojęcia nie mam! :p
Etap pierwszy: poszukiwanie materiału.
Wyglądało to tak: przechodziłam obok second handu i pomyślałam: "potrzebuję materiału w kwiaty, ilość ogromna". Weszłam, a on tam leżał! Na samym wierzchu kosza. I kosztował 17 zł! "Czary"-pomyslałam, a zaraz potem przypomniała mi się moja koleżanka, która twierdzi, że jeśli się czegoś bardzo chce, to wystarczy o tym myśleć! (Tak, tak- to o Tobie moja Droga!)
Etap drugi: szukanie wykroju.
Zaczęłam buszowanie po internetach w nadziei, że znajdę wykrój wymarzonej sukienki. Niestety coś zawsze mi nie pasowało: a to dół inny, a to z paskiem, a jak uszyć rękawy... Ach, no i trzeba jechać do centrum i ten wykrój wydrukować... Tak więc, długo nie myślałam: postanowiłam, że zrobię go sama!
Etap trzeci: jak zrobić wykrój?!
Wbrew moim oczekiwaniom, wraz z okrzykiem: "zrobię go sama!" nie spłynęła na mnie wiedza krawiecka wszystkich pokoleń :D Zaczęłam liczyć, nie wiedząc zupełnie, co mi z tego wyjdzie.
Spódnicę z koła już szyłam KLIK więc wiedziałam, że wystarczy zmierzyć obwód talii, a następnie podzielić go przez dwukrotnie pomnożoną liczbę pi. (Matko! Jak to mądrze brzmi!) Jeśli chodzi o górę to był miks: mierzenia siebie, oglądania sukienek z szafy oraz próby sensownego połączenia wszystkich poczynionych obserwacji.
Etap czwarty: tniemy!
Tniemy, ale jeszcze na papierze :) Oto, jak obliczenia zmieniły się w papierową formę:
Kto szył spódnicę z koła, ten wie ile materiału potrzeba! Powiem tak: duuuużo! I miałam ogromne szczęście, że udało mi się zgarnąć taką ilość za tak małe pieniądze.
W tej sukience starałam się zrobić wszystko to (no może oprócz skoku na bungee), czego jeszcze w swojej krawieckiej karierze nie próbowałam: rękawy, kołnierz, kryty zamek, kieszenie w szwach. I oto, co wyszło! To jak zwykle zdjęcia domowe, ale już niedługo będę mieć dla Was niespodziankę! Aż skaczę z radości! Póki co, cicho sza!
Etap czwarty: tniemy!
Tniemy, ale jeszcze na papierze :) Oto, jak obliczenia zmieniły się w papierową formę:
Kto szył spódnicę z koła, ten wie ile materiału potrzeba! Powiem tak: duuuużo! I miałam ogromne szczęście, że udało mi się zgarnąć taką ilość za tak małe pieniądze.
W tej sukience starałam się zrobić wszystko to (no może oprócz skoku na bungee), czego jeszcze w swojej krawieckiej karierze nie próbowałam: rękawy, kołnierz, kryty zamek, kieszenie w szwach. I oto, co wyszło! To jak zwykle zdjęcia domowe, ale już niedługo będę mieć dla Was niespodziankę! Aż skaczę z radości! Póki co, cicho sza!
Wyglądasz w niej przepięknie:) i pomyśleć, że koszt takiej cudnej sukienki to niecałe 17 zł ! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! :) Chyba ta cena najbardziej cieszy!
UsuńNie dość, że Pani od plastyki to jeszcze inspirująca projektantka :) i krawcowa! zazdroszczę i sukienki i umiejętności.
OdpowiedzUsuńDziękuję :) :)
Usuńidź do project runway! Wygrasz!
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuń